W Szamotułach jest inaczej…
Dla większości szamotulan to nie jest postać anonimowa, choć kojarzą ją raczej z postaciami, które grywa. W przypadku aktorów i żywych rzeźb prywatny wizerunek zastaje w garderobie, a artysta „chowa się” za intensywnym, scenicznym makijażem, może bardziej charakteryzacją. Dzisiaj artystka zamieniła się w managera, a konkretnie w pełniącą obowiązki dyrektora Szamotulskiego Ośrodka Kultury. Joanna Nitefor to nie tylko podróżniczka, aktorka teatralna, pieśniarka, stypendystka Ministerstwa Kultury i żywa rzeźba. To również magister sztuki Uniwersytetu im. A. Mickiewicza i pomysłodawczyni, dyrektorka artystyczna, współorganizatorka międzynarodowego, interdyscyplinarnego festiwalu sztuki ulicy „FRU Festiwal”.
Jakie ma Pani pomysły na najbliższe dni w Szamotułach?
Na pewno kontynuacja tematów już rozpoczętych, czyli przede wszystkim „spięcie” festiwalu UFO - wielkiego i oryginalnego szamotulskiego projektu. Myślę także o Dniu Matki, pojawił się też pomysł na imprezę charytatywną dla pogorzelców. Zaczniemy też prace nad „Latem w mieście”.
Jaki będzie SzOK Joanny Nitefor?
Na pewno chciałabym, żeby poziom nie spadł, absolutnie. Poprzeczka jest postawiona bardzo wysoko, a Piotr Michalak był fenomenalnym dyrektorem i pięknie tu wszystko rozkręcił. W Szamotułach jest też wyjątkowa publiczność. I proszę wierzyć – wiem co mówię! Znam miasta, większe od Szamotuł, w których sale święcą pustkami, ludzie są średnio zainteresowani kulturą. A w Szamotułach jest zupełnie inaczej – widzowie chodzą na imprezy, uczestniczą w koncertach, świetnie się bawią. Po prostu – chcą. Widziałam to niejednokrotnie będąc na UFO. Tutaj publiczność dokładnie wie po co przychodzi i to jest absolutnie fenomenalne, bo my jako artyści czujemy, że ludzie są tam nieprzypadkowo. Bardzo zależy mi na utrzymaniu takiej sytuacji, takiego poziomu intensywności i różnorodności oferty kulturalnej. To może się udać – ekipa SzOK-u to doświadczeni profesjonaliści i fajni ludzie. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze wspólnie pracować.
Na ile będzie Pani ciągle artystką, a na ile managerem?
To jest bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Na co dzień jestem przecież artystką, ale jednocześnie managerem. To spore doświadczenie, a w SzOK-u będę pracować z większym zespołem. To do udźwignięcia, tym bardziej, że czuje w zespole duże wsparcie. Znamy się od lat, więc nie odczuwam tego, że jestem sama.